
Pamiętacie, jak pisałam Wam, że rozwój to nie luksus, tylko suma małych codziennych decyzji?
I tak oto, wieczorem, zrobiłam sobie chwilę przerwy, wyłączyłam powiadomienia w telefonie, zaparzyłam herbatę… i sięgnęłam po kilka artykułów o medycynie holistycznej.
Po angielsku. Bo przecież jeśli się rozwijać, to podwójnie – i mentalnie, i lingwistycznie.
Trochę przypadkiem trafiłam na coś, co mnie zachwyciło i… totalnie uspokoiło.
Nature sound therapy. Sound healing. Ekoterapia dźwiękowa.
Czyli coś, co w Polsce coraz częściej nazywamy poetycko: kąpielą w dźwiękach natury.
Ale to nie metafora. To realna, przebadana metoda terapeutyczna.
Szum drzew.
Śpiew ptaków.
Cichy szmer wody.
O paradoksie! Dźwięki, które kiedyś były tłem codzienności, dziś stają się formą leczenia.
I tu odkryłam coś nowego: ornitoterapia, zwana też ptakoterapią.
Tak, dobrze czytacie. Już samo słuchanie ptaków, próba rozpoznania ich głosów, kierunku, z którego dochodzą – to forma terapii.
Dźwięki wydawane przez ptaki mają bezpośredni, korzystny wpływ na nasze samopoczucie i pracę mózgu.
Zamknij oczy. Posłuchaj. To też jest leczenie. Są na to badania naukowe!
Zainspirowana tą lekturą (którą czytam dalej, więc spodziewajcie się więcej!) od razu pomyślałam o tym, co robimy w naszym Warmińsko-Mazurskim Centrum Chorób Płuc.
Już za chwilę ruszamy z kolejną edycją programu holistycznej opieki nad pacjentem – dzięki wsparciu Samorządu Województwa (za co wielkie dzięki!).
Nie, to nie jest nowy trend – fanaberia z Instagrama.
Już Hipokrates mówił, że człowiek to więcej niż ciało.
Dlatego uruchamiamy zajęcia z lasoterapii, technik radzenia sobie ze stresem, jogi śmiechu.
I dlatego uczymy naszych pacjentów… jak oddychać.
To kontynuacja drogi, w którą naprawdę wierzę.
W projekcie oferujemy m.in. lasoterapię, techniki redukcji stresu, jogę śmiechu.
I tak – planujemy również kąpiele w dźwiękach natury i ornitoterapię.
Bo badania nie pozostawiają wątpliwości: pacjenci, którzy potrafią radzić sobie ze stresem, zdrowieją szybciej.
A żeby sobie radzić skutecznie, warto też pomóc sobie… nauką oddychania.
Technika 4–7–8. Cztery sekundy wdechu, siedem zatrzymania, osiem wydechu.
Spróbujcie teraz. Tak. Naprawdę. To działa. Ja to praktykuję. I nasi pacjenci też będą wspierali swoją drogę do zdrowia tą formą walki ze stresem, jaki niesie choroba.
Wielu z Was pyta, jak ja radzę sobie ze stresem. A przyznaję, bywa go w nadmiarze.
Odpowiedź nie zawsze jest prosta, ale zaczyna się od tego, by żyć wolniej — choć przez chwilę.
Zjeść wolniej. Oddychać wolniej. Usiąść. Zamknąć oczy. I być.
Nie dla świata — dla siebie.
Zbliżają się Święta Wielkanocne. Czas odradzania. Spokoju. Nadziei.
Dlatego dziś chcę Wam życzyć właśnie tego:
Ciszy, w której usłyszycie siebie.
Oddechu, który koi.
Dobrych myśli — i ludzi, którzy dają Wam siłę.
Wiary, że nie wszystko trzeba mieć pod kontrolą, żeby było dobrze.
Niech to będzie czas lekkości, życia w rytmie, który służy.
Niech to będą Święta uważne, pełne dobrej energii.
Zadbajcie o siebie. Oddychajcie. I rozwijajcie się – po swojemu.
A po świętach wracam do Was – z nową energią i… spokojniejszym oddechem! 🌼
Wiola 🎀