
W świecie, który krzyczy, być cicho, to akt odwagi. W świecie, który dzieli, budować mosty, to heroiczny wysiłek.
Coraz częściej łapię się na tym, że najprostsze pytania są dziś najtrudniejsze: „Jak się masz?”, „Czego się boisz?”, „Co mogę dla ciebie zrobić?”.
To one budują wspólnotę. A wspólnota buduje Polskę.
Nie interesuje mnie polityka krzyku. Interesuje mnie polityka relacji.
Bo Polska, o jakiej marzę, to kraj, w którym nie pytamy: „Z kim jesteś?”, tylko: „Jak możemy być razem?”.
Historia pokazała, że największym wrogiem demokracji jest strach.
A jej największym sprzymierzeńcem – nadzieja.
Zbyt długo daliśmy się wciągnąć w logikę lęku: przed innością, przed zmianą, przed sobą nawzajem.
Tymczasem siła nie polega na tym, że głośniej krzyczymy.
Siła to empatia.
Siła to odwaga, by nie zgadzać się z kimś, ale wciąż patrzeć mu w oczy.
Siła to wiara, że Polska może być domem dla wszystkich – bez względu na to, czy mówią „wspólnie”, czy „inaczej”.
Jan Paweł II powiedział: Człowiek jest piękny, gdy jest człowiekiem.
Nie kiedy jest idealny. Nie kiedy jest bezbłędny. Ale kiedy pozostaje człowiekiem – uważnym, czułym, mądrym.
Dlatego dziś, w tym głośnym świecie, wybieram ciszę, w której słychać drugiego człowieka.
I głosuję na Polskę otwartą, spokojną i mądrą.
Bo wierzę, że wciąż możemy być solidarni ze sobą.
I na przekór powiedzeniu, jakie ostatnio widziałam w rysunku satyrycznym:
„Kto jest największym wrogiem Polski? Polacy.”
Do zobaczenia przy urnach!