
„Polacy nie gęsi…”, pisał Rej. A mnie postawa gęsi fascynuje. Przekornie mówiąc: od gęsi można się wiele nauczyć.
Bo gdybyśmy mieli w sobie – w dobrym polskim duchu – jeszcze więcej gęsiej solidarności, wiele rzeczy w naszym kraju (i w nas samych!) wyglądałoby inaczej.
Gęsi to fenomen natury. Lecą w charakterystycznym kluczu w kształcie litery „V”. To nie przypadek, to fizyka wspólnoty.
Każda kolejna gęś korzysta z prądu powietrza wytwarzanego przez tę przed nią. Dzięki temu cała grupa może przelecieć nawet o 70% dalej niż pojedynczy ptak.
Nie dlatego, że są silniejsze, tylko dlatego, że lecą razem.
A gdy jedna gęś wypadnie z szyku, np. chora lub zraniona, dwie inne natychmiast zniżają lot i siadają obok niej. Zostają, aż odzyska siły. Albo, jeśli nie ma już nadziei, do końca… Dopiero potem wracają do innego klucza.
Nie zostawiają słabszego. Nie mówią: „to nie moja sprawa”. W dodatku gęsi gęgają w locie, by dodawać sobie nawzajem odwagi. To ich sposób na motywację i wspólnotę.
Prosty. Skuteczny. Prawdziwy.
I kiedy tak myślę o naszych zespołach, organizacjach, instytucjach, o społeczeństwie w ogóle, marzy mi się, żebyśmy potrafili być bardziej jak te solidarne i wrażliwe na dobro wspólne gęsi.
Abyśmy nie gęgali, żeby siebie zagłuszać, tylko żeby się dopingować, motywować w duchu solidarności. Mniej rywalizować, a częściej lecieć razem.
Samotny lot, nawet najpiękniejszy, skończy się szybciej. A klucz zawsze doleci dalej.
W życiu, w pracy, w zdrowiu: siła tkwi we wspólnym locie!
WSZ