
Nie wiem, czy to przypadek, czy znak, ale na Dzień Szefa dostałam od mojego zespołu… talizman wewnętrznego spokoju. Piękną bransoletkę z kwarcu różowego i labradorytu. Te kamienie mają przynosić równowagę i harmonię. A do tego książka „365 dni, które zmienią Twoje życie” i wiele ciepłych słów.
Zrobiło mi się naprawdę wzruszająco.
Nie tylko dlatego, że dostałam coś pięknego.
Ale przede wszystkim dlatego, że ktoś pomyślał, zatrzymał się, poświęcił chwilę, by sprawić mi radość.
Że w tym zabieganym świecie komuś „chciało się”, tak po prostu, z serca.
I może właśnie dlatego te prezenty trafiły tak celnie.
Bo w tej biżuterii i książce ukryta była wiadomość, której potrzebowałam bardziej, niż się spodziewałam.
Bo prawda jest taka:
Szef to nie heros.
Szef to człowiek, który codziennie żongluje odpowiedzialnością, decyzjami i stresem.
To ktoś, kto potrafi gasić pożary, czasem nawet te, których nikt inny nie widzi.
I właśnie w tym całym pośpiechu łatwo zapomnieć, że lider też musi czasem usiąść, odetchnąć i złapać równowagę.
Przyznam, a zarządzam już ponad 20 lat, że dziś zarządza się inaczej i zdecydowanie trudniej niż kiedyś.
Jedną z kluczowych umiejętności współczesnego lidera jest budowanie zaangażowania.
To ogromne wyzwanie.
Bo w dużych organizacjach, gdzie pracuje kilkaset osób, atmosfery nie tworzy tylko szef.
Przy zespołach 50–70 osobowych jeszcze można to zrobić.
Ale przy 500 osobach to już wspólne dzieło: lidera, kierowników średniego i wyższego szczebla.
Rolą szefa jest wyznaczać standardy, tworzyć warunki, być sprawiedliwym i wymagającym. Jak rodzic.
Rodzic, którego nie zawsze rozumiemy od razu, czasem się buntujemy, ale po latach dostrzegamy, że wszystko, co robił, wynikało z troski i miłości.
I że warto było przejść ten trud.
Bo prawdziwa zmiana zaczyna się od postawy każdego z nas.
Od gotowości, by w trudnej sytuacji zadać sobie pytanie: „Co ja mogę zrobić, żeby to poprawić?”
Rezultaty przychodzą z czasem. Właśnie jak owoce, które dojrzewają powoli.
Ale to, czy warto na nie poczekać, zależy od indywidualnej postawy każdego z nas: zarządzającego, kierownika, pracownika.
A przy okazji pozdrawiam serdecznie wszystkich zaangażowanych. Zobaczmy dziś w innych dobre intencje!
I tak patrzę więc na ten talizman, myśląc sobie, że to piękna biżuteria, ale też coś więcej. To swoiste memento:
- spokój nie jest luksusem, jest paliwem,
- równowaga nie jest nagrodą, jest warunkiem,
- a empatia nie jest słabością, jest siłą, bez której żaden zespół nie działa.
W szpitalu, którym kieruję, mamy dziesiątki zadań, setki decyzji i tysiące ludzkich historii.
To ogromne wyzwanie i przywilej jednocześnie.
Może właśnie dlatego ta bransoletka ma moc większą, niż mogłoby się wydawać.
Przypomina, że lider z sercem to nie oksymoron, tylko najlepsza możliwa strategia zarządzania.
Wierzę, że ten talizman naprawdę ma magiczną energię. Jeśli ma przypominać mi, że spokój to dziś najwyższa forma odwagi, będę go mieć przy sobie codziennie.
A książka? To piękne przypomnienie o równowadze między życiem zawodowym a osobistym, o rozwoju wewnętrznym i sztuce zatrzymania się na chwilę.
Bezcenne.
Raz jeszcze dziękuję z całego serca!
WSZ


