
Siedząc w drugim rzędzie podczas Szczytu Medycznego „Bezpieczny Pacjent”, tuż za premierem i członkami rządu, miałam jedną myśl: nasz system zdrowia naprawdę jest w momencie przełomowym.
Nie dlatego, że pojawiły się nowe deklaracje. Nie dlatego, że zmieniały się najważniejsze dla systemu zdrowia w Polsce postacie przy mikrofonie. Lecz dlatego, że po raz pierwszy od dawna rozmawialiśmy nie o tym, „kto zawinił”, tylko co trzeba zrobić, żeby pacjent czuł się bezpiecznie.
To różnica fundamentalna.
System ochrony zdrowia to ludzie. Premier powiedział, że chcemy świata, w którym nie ma konfliktu między lekarzem, menadżerem ośrodka zdrowia a pacjentem. To zdanie pozornie proste, ale jakże trafne.
Bezpieczeństwo pacjenta nie rodzi się w sytuacji, gdy jedna strona się broni, a druga walczy o swoje. Bezpieczeństwo rodzi się tam, gdzie jest: zaufanie, poczucie przewidywalności oraz równowaga między odpowiedzialnością systemu a odpowiedzialnością człowieka.
Aby to było możliwe, potrzebne są trzy rzeczy: stabilność, dostępność i gotowość.
Stabilność, czyli finansowanie, które daje poczucie pewności.
Kiedy słyszymy liczby: 237 miliardów złotych na ochronę zdrowia w tym roku i 248 miliardów w przyszłym, to nie są abstrakcyjne kwoty.
Za każdą decyzją finansową kryje się człowiek, jego zdrowie i życie:
Pacjent z rakiem płuca, który pyta: „czy moja terapia będzie kontynuowana?”,
Pielęgniarka, która mówi: „czy będzie nas więcej?”,
Kobieta, która nie powinna być skazana na to, że leczenie endometriozy jest luksusem.
Dlatego potwierdzenie finansowania terapii onkologicznych na przyszły rok jest sygnałem, który zabrzmiał szczególnie mocno. Także dla nas, dla naszego zespołu i pacjentów w Warmińsko-Mazurskim Centrum Chorób Płuc.
Bezpieczeństwo to dostępność, czyli możliwość leczenia w odpowiednim czasie.
Minister zdrowia podała liczby, które robią wrażenie:
• ponad 2 miliony osób w programie profilaktycznym Moje Zdrowie,
• ponad 7 tysięcy dzieci urodzonych dzięki finansowanemu in vitro,
• rekordowa kwota 25,5 mld na refundację leków.
To znaczy jedno: profilaktyka i nowoczesna medycyna stają się dostępne, nie elitarnie selektywne. A dostępność to najlepsza forma bezpieczeństwa.
Gotowość również na to, o czym wszyscy wolelibyśmy nie mówić. Kiedy generał prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak mówił o roli systemu ochrony zdrowia w sytuacji kryzysu państwa, widziałam, jak wiele osób w sali uświadamia sobie: to temat, który już nie jest teoretyczny. On stoi nomen omen u naszych granic…
Dlaczego piszę o tym na blogu? Bo chciałabym mieć poczucie, że w ochronie zdrowia kończy się era reakcji, a zaczyna era planowania.
A planowanie wymaga świadomości i odwagi zadawania pytań, które wykraczają poza „tu i teraz”.
Jeśli dzisiejsza debata ma przynieść przełomowe zmiany, my będziemy ich uczestnikiem. Tak jak każdego dnia robimy wszystko aby jak najlepiej diagnozować i leczyć naszych pacjentów i zapewnić im należyte bezpieczeństwo.
