
Chciałam popełnić ten wpis o przyjemnościach wczoraj, w leniwą niedzielę, kiedy za oknem słońce, relaks, zero pośpiechu – wręcz idealny moment, prawda? Ale wtedy dopadło mnie to uczucie. Znasz je? Weekend jeszcze trwa, a w głowie już grają werble: „Jutro poniedziałek!”.
Lista zadań rośnie, a żołądek ściska znajomy niepokój. Witaj w klubie Sunday Scaries, czyli takich małych, wewnętrznych, namolnych – niedzielnych straszydeł!
Nie, to nie jest choroba. Jednak psychologowie nazywają tak stres, który czai się w niedzielę wieczorem, gdy myślimy o nadchodzącym tygodniu.
Trudność z zaśnięciem, lekkie rozdrażnienie, poczucie, że coś fajnego się kończy…
Brzmi znajomo? Statystyki są bezlitosne: aż 80% z nas to zna! To taki lęk przed tym, co czeka nas w pracy, w obowiązkach, w codziennym biegu.
Ale wiecie co? Nie musimy dawać się temu przytłoczyć. Klucz to drobne przyjemności – te malutkie rzeczy, które sprawiają, że życie smakuje lepiej.
I o tym chcę Wam dziś opowiedzieć, w ten poniedziałek, z kubkiem kawy w ręku.
Moje małe radości
Każdy z nas ma coś, co nas napędza. Dla mnie to poranna kawa. Wstaję, krzątam się po kuchni, szykuję śniadanie, a potem siadam z tym ciepłym kubkiem w dłoniach.
To mój moment. Niby tylko kwadrans, ale ładuje mnie na cały dzień. Gdy świat jeszcze śpi, ja mam swoją małą oazę spokoju.
Zresztą jak wielu z Was wie, gotowanie to moja miłość od lat.
Eksperymenty w kuchni, nowe smaki, a potem uśmiechy rodziny i sąsiadów, gdy częstuję ich rosołem z domowym makaronem czy pierogami z nietypowym farszem.
To jak bukiet kwiatów w nagrodę!
Uwielbiam też podróże. Nie muszą być na drugi koniec świata – czasem wystarczy wypad za miasto, by odkryć urokliwe zakątki naszego regionu.
No i nauka. To moja kolejna pasja! Kursy online, książki, rozmowy z ludźmi, którzy mają coś mądrego do powiedzenia – to wszystko sprawia, że czuję, jak rosnę.
Te drobiazgi to nie tylko przyjemności. To moja tarcza na niedzielne straszydła. To cicha obietnica: „Wiola, zasługujesz na radość”. I Ty też zasługujesz! Każdy z nas zasługuje.
A co sprawia radość Tobie?
Wiem, że życie bywa jak maraton – praca, dom, dzieci, obowiązki. Łatwo zapomnieć o sobie.
Ale zatrzymaj się na chwilę. Kiedy ostatnio zrobiliście coś tylko dla siebie?
Może to ciepła kąpiel z pachnącą świecą? Spacer z ulubioną playlistą? A może kawałek czekolady i serial, wiecznie odkładany na „kiedyś”?
Nie musisz zdobywać Mount Everestu, żeby poczuć się lepiej.
Czasem wystarczy jeden mały gest, by poniedziałek stał się przyjazny, a przynajmniej znośny.
Bo troska o siebie to nie egoizm – to wdzięczność za to, że jesteś i że masz siłę, by żyć pełnią życia: dla siebie i innych.
Wyzwanie na dziś
W ten poniedziałek rzucam Wam wyzwanie: znajdź jedną rzecz, która da Ci radość.
Może to nowa kawa do skosztowania? Telefon do bliskiej osoby? A może 10 minut z książką?
Napisz w komentarzu, co to będzie.
Chętnie poczytam również o Waszych małych przyjemnościach i pomysłach na te namolne niedzielne „straszydła”!
Niech ten tydzień będzie nasz, nawet jeśli zaczyna się od stresującego poniedziałku. Damy radę, bo mamy w sobie więcej siły niż myślimy.
A niedzielne straszydła? Spójrzmy im w oczy i powiedzmy: „Nie tym razem!”.
Ściskam Was mocno, Wiola 🎀