
Często, gdy myślę o ludziach, którzy mnie inspirują, trudno wskazać tylko jedną osobę. Bo podziw to nie jest coś jednowymiarowego – raz zachwyca mnie siła charakteru Margaret Thatcher, innym razem niezależność i wizja Coco Chanel. Bywa, że bliska jest mi postawa duchowa świętej Anieli, oddanej ludziom i wierze.
Ale zawsze, naprawdę zawsze, moje serce szczególnie bije dla ludzi skromnych, pełnych wiedzy i mądrości, a jednocześnie otwartych i serdecznych.
Taką osobą jest ksiądz prałat Mirosław Wachowski – pochodzący z mojej rodzinnej gminy Pisz (wieś Snopki), obecnie mianowany nuncjuszem apostolskim w Iraku. To człowiek niezwykły – nie tylko ze względu na swoją ścieżkę kapłańską i dyplomatyczną, ale przede wszystkim przez to, jakim jest człowiekiem.
Ksiądz Wachowski włada sześcioma językami. Przez lata pełnił wysokie funkcje dyplomatyczne w Stolicy Apostolskiej – od Senegalu, przez Wiedeń, aż po Sekretariat Stanu.
A jednak nigdy nie stracił tej zwyczajności, która tak ujmuje: zawsze bliski ludziom, prosty w kontakcie, serdeczny.
Potrafił celebrować mszę świętą na szkolnym boisku podczas jubileuszu 500-lecia Snopek a potem usiąść z każdym do stołu, zamienić słowo, uśmiechnąć się.
Dziś, kiedy obejmuje tak zaszczytną rolę nuncjusza w Iraku, czuję ogromną dumę. Dumę, że ktoś z Warmii i Mazur pełni tak wysoką funkcję w Kościele. Ale też radość, że ambasadorem naszego regionu w świecie jest człowiek skromny, mądry i pełen pokory.
Bo wielkość nie mierzy się zaszczytami, ale sercem i pokorą. Ks. Mirosław Wachowski jest tego najlepszym przykładem.
To opowieść o człowieku, ale też uniwersalna lekcja dla nas wszystkich, że prawdziwe przywództwo, w Kościele i w życiu, rodzi się nie z tytułów, lecz z postawy wobec innych.